1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Rozwód czy separacja? Co wybrać, gdy jest już naprawdę źle?

Rozwód czy separacja? Co wybrać, gdy jest już naprawdę źle?

Czasem w związku dzieje się tak źle, że lepiej się rozstać (choć na chwilę), niż dalej się męczyć. (Fot. iStock)
Czasem w związku dzieje się tak źle, że lepiej się rozstać (choć na chwilę), niż dalej się męczyć. (Fot. iStock)
Czasem w związku dzieje się tak źle, że lepiej się rozstać (choć na chwilę), niż dalej się męczyć. Przywykło się myśleć, że separacja daje jeszcze szansę na uratowanie małżeństwa, natomiast rozwód kończy je definitywnie. Mediator dr Tomasz P. Antoszek zna historie par, które się rozwodziły, a potem ponownie brały ślub. A także takich, które bardzo się lubiły, ale nie chciały być już razem…

Separacja a rozwód. Rozwód oznacza decyzję o końcu związku, a separacja zostawia szansę na powrót?
W momencie wyboru: rozwód czy separacja? – rzeczywiście w dużej mierze chodzi o to, czy decyzja o rozstaniu jest definitywna, czy też nie. Jeśli obie strony są pewne, że nie chcą już być małżeństwem, to właściwszą decyzją – z punktu widzenia zarówno prawa, jak i psychiki – jest rozwód, oczywiście pod warunkiem że jest to zgodne ze światopoglądem i z wartościami, jakimi ludzie się kierują. Częstą pobudką decyzji o separacji jest to, że strony chcą dać sobie czas, bo wierzą, że jeszcze uda im się być razem.

Wyróżniłbym dwa rodzaje separacji: prawna, którą sankcjonuje sąd, oraz separacja nieformalna, kiedy małżonkowie żyją przez jakiś czas oddzielnie, jednak nie czyniąc żadnych formalnych kroków, by separację usankcjonować. Mówią na przykład: „Potrzebujemy kilku tygodni, żeby ochłonąć po zdradzie, rozwiązać problemy, ruszyć z martwego punktu”. Chcą się przekonać, jak będzie im się żyło na odległość, i zyskać większą jasność na temat wspólnej przyszłości. Od razu powiem jednak, że znam historie par, które się rozwodziły, a potem ponownie brały ślub, więc rozwód wcale nie musi być ostatecznym rozstaniem.

Kiedy separacja ma sens? Co się dzieje w związkach, które decydują się na separację?
Na separację często decydują się małżeństwa, gdzie jedna strona chce się rozstać, a druga nie jest tego pewna. Osoba, która dąży do rozwodu, czasem mówi: „OK, przekonaj się, że naprawdę tego chcę, mnie się nie spieszy”. Zdarza się również, że na separację decyduje się ten w związku, kto czuje się bardziej winny, bo przez lata zaniedbywał związek. W ten sposób chce dać drugiej stronie przestrzeń i czas, żeby rana się zabliźniła, i proponuje separację jako rozwiązanie tymczasowe. To wyjście sprawdza się także u par, które mają jakiś nierozwiązany konflikt. Życie pod jednym dachem sprawia, że konflikt eskaluje. Czasowe rozdzielenie może być szansą na zyskanie dystansu i lepszej perspektywy sporu. Para wtedy ustala na przykład: „Będziemy się spotykać raz w tygodniu w kawiarni czy w parku”. Separacja faktyczna trwa, lecz nagle okazuje się, że para zaczyna ze sobą randkować: on przychodzi z kwiatami, ona wkłada jego ulubioną sukienkę, znowu trzymają się za ręce. Związek się odświeża, a konflikt udaje się rozwiązać.

Z jakich jeszcze powodów pary wybierają separację, nie rozwód?
Na przykład ze względu na światopogląd związany z religią – w Polsce przede wszystkim katolicką. Rozwód bowiem rozmija się z ich wartościami. Od takich osób można usłyszeć: „Rozumiem, że nie chcesz żebyśmy żyli razem, ale ja się na rozwód nie mogę zgodzić, ponieważ wzięliśmy ślub kościelny”. Takie podejście należy zrozumieć, warto jednak zauważyć, że wynika ono z błędnie pojmowanej relacji prawa kanonicznego do prawa świeckiego. Tak naprawdę to są dwa zupełnie odrębne porządki, ponieważ tzw. rozwód cywilny nie unieważnia małżeństwa – zgodnie z wiarą małżonków – wobec Boga i nie jest „rozwodem kościelnym”.

Innym powodem separacji może być bardzo istotny wątek dzieci. On często sprawia, że małżonkowie dają sobie jeszcze szansę. Pomimo że się nie dogadują, są w stanie uzgodnić pewne zasady, żeby pokojowo funkcjonować dla dobra dzieci. Podczas mediacji można ustalić wszystkie sprawy z tym związane.

A czy separacja w związku wpływa na małżeńską wspólność majątkową?
Separacja jest dobrym rozwiązaniem, gdy strony chcą rozdzielności majątkowej, a nie dojrzały jeszcze do rozwodu. Orzeczenie przez sąd separacji skutkuje zniesieniem małżeńskiej wspólności majątkowej dokładnie tak jak przy rozwodzie. Jeśli ludzie nie chcą, żeby ich zarobki wpływały na wspólne konto lub jedno z nich nie chce jeszcze przekreślać małżeństwa, ale pragnie zabezpieczyć majątek – separacja jest narzędziem prawnym, dzięki któremu można osiągnąć ten cel.

A czy separacja w związku może być traktowana jako etap przejściowy prowadzący do rozwodu?
Na pewno pozwala oswoić się z myślą o nim. W wyroku rozwodowym jest coś ostatecznego. Ta definitywność bywa trudna nawet mimo że jest w jakimś sensie oczekiwana. Dla wielu osób rozwód stanowi bolesne przeżycie, do którego potrzebują się przygotować. Niekiedy separacja jest takim wzięciem oddechu, po którym małżonkowie wracają do siebie, a czasem wprost przeciwnie – utwierdzają się w przekonaniu, że decyzja o rozstaniu była dobra.

Co, gdy trudno nam podjąć decyzję: rozwieść się czy zdecydować na separację?
Tu pomocna okazuje się mediacja. Jej rolą jest ułatwienie komunikacji, pozwala usłyszeć się skonfliktowanym małżonkom inaczej niż wtedy, gdy rozmawiają sami. Mediator jest bezstronny i filtruje komunikaty, dzięki czemu strony przestają „strzelać” do siebie swoimi racjami, tylko mogą usłyszeć, z jakiego powodu coś jest dla kogoś ważne. To otwiera ich na zupełnie nowe rozwiązania, co z kolei prowadzi do konkretnych ustaleń. Mediacja jest po to, żeby dwie strony czuły się wysłuchane, by każda się wypowiedziała i miała poczucie, że ma wpływ na podjęcie wspólnej decyzji.

Z drugiej strony mediacja daje stronom „twarde” rozwiązania prawne. Samo zawarcie ugody przed mediatorem jest umocowane w prawie i po zatwierdzeniu takiej ugody ma moc wyroku sądowego. Małżonkowie mogą ustalić pewne warunki, na przykład dotyczące podziału majątku, które sąd weźmie pod uwagę przy rozwodzie albo je wprost zatwierdzi. W razie niewywiązania się ze zobowiązań jednej ze stron z taką ugodą można iść do komornika.

Jak zwykle przebiega mediacja?
Na początku pracujemy nad zdefiniowaniem tego, na czym każdej ze stron zależy. Jeśli nie ma w tym zakresie jasności, mediacja pozwala przepracować na głębszym poziomie motywacje i oczekiwania. Małżonkowie zastanawiają się, jakie mają w tym momencie cele osobiste dotyczące związku czy szerzej: rodzinne. Później mediacja może się potoczyć w różne strony – małżonkowie mogą dojść do wniosku, że ich celem jest ratowanie związku albo zmierzają w stronę rozstania. Warto zaznaczyć, że mediator nie powinien prowadzić terapii, ale podczas mediacji zdarza się, że pary dochodzą do wniosku, że chcą przepracować razem pewne kwestie i zaprosić do tego procesu psychologa.

Jeśli sprawa rozwodowa już się toczy przed sądem, strony zawierają ugodę, informując tym samym sąd, że się pojednały i rezygnują z rozwodu. Jeśli nie ma widoków na utrzymanie małżeństwa, mediator pomaga w ustaleniu warunków rozwodu, na przykład dotyczących majątku, alimentów czy wychowania dzieci. Strony wówczas rozstają się w pokojowej lub przynajmniej mniej wojennej atmosferze.

A kiedy pan jako mediator widzi, że tli się jeszcze jakaś nadzieja na pojednanie?
Zawsze zostawiam tę decyzję stronom, do niczego nie zachęcam ani niczego nie sugeruję. Stosuję techniki komunikacyjne, które pozwalają uczestnikom mediacji dotrzeć do tego, czego naprawdę chcą. Miewałem mediacje, podczas których okazywało się, że wniesienie pozwu było po prostu wołaniem o uwagę. Zdarza się, że ktoś zaczyna płakać, że tak naprawdę nie chce tego rozwodu, tylko nie mógł inaczej dotrzeć do żony czy męża. Albo nagle mówi: „Ale ja cię kocham” i trafia na bardzo różne reakcje drugiej strony.

Przetrwanie małżeństwa zależy od tego, co płynie z oczekiwań obu stron: jak widzą rozwiązanie tej sytuacji, jaką mają wizję przyszłości. Pytam wtedy: „Co by się musiało stać, żeby perspektywa dalszego bycia razem była możliwa?”. Czasem słyszę: „Absolutnie nic, bo to dla mnie jest już skreślone” albo: „Gdyby coś się zmieniło, to wówczas…”. Wtedy zadaję kolejne pytania: „Co konkretnie?”. Jeżeli uda się to zdefiniować i dwie strony wyrażają na to zgodę, mogą spróbować się pojednać.

Po jakich zachowaniach obu stron ocenia pan, że rozwód jest nieunikniony?
Już na samym początku spotkania można odczytać wiele sygnałów: małżonkowie się nie witają albo udają, że się nie widzą. Bywa, że mówią do siebie per pan i pani, przerywają sobie, atakują się, są ironiczni, czasem okrutni. Kiedy zjawiają się u mediatora, a proces rozwodowy trwa już rok czy dwa lata, w aktach znajduje się wiele bolesnych: prawdziwych, ubarwionych lub zupełnie zmyślonych kwestii, które obie strony zdążyły o sobie napisać, by wykazać przed sądem winę drugiej strony oraz fakt, że tego małżeństwa już nie ma. Wtedy przychodzą do mediatora pełni żalu z powodu tego, co wzajemnie mówili o sobie przed sądem. Słowa bardzo ludzi dotykają. Dlatego do mediatora lepiej przyjść przed postępowaniem sądowym.

Podczas mediacji częściej widzi pan obojętność czy silne emocje?
Obojętność jest chyba czymś najgorszym. Silne emocje, nawet wyglądające jak nienawiść, mogą świadczyć o tym, że jeszcze jest co ratować. Pod nimi zwykle kryje się zranienie. Są wskaźnikiem, że poruszany wątek jest istotny. Mogą też sygnalizować potrzebę zmiany. Powód tych emocji trzeba zawsze ustalić w rozmowie.

Prowadziłem mediacje, w których strony wręcz się lubiły, co wcale nie oznaczało, że dalej chcą być razem, jednak o wiele częściej spotykam się z obojętnością czy nawet wycofaniem. Strony wysyłają sygnały, które mówią: „Nie chcę na niego patrzeć”, „Nie chcę siedzieć z nią w jednym pokoju”. W takim przypadku mediator może rozmawiać ze stronami na osobności.

Trzecia postawa to pełna nienawiści chęć wejścia w konflikt, pokazania, że to ja mam rację, że to ja się czuję źle. Profesor Bogdan de Barbaro określiłby to zapewne chęcią unieważnienia drugiej osoby w konflikcie. To zamyka na dialog nie tylko w kierunku ratowania małżeństwa, ale również innych racjonalnych decyzji, które para mogłaby podjąć, rozmawiając ze sobą merytorycznie. Któż bowiem z nas chce być unieważniony?

Dr Tomasz P. Antoszek, mediator, prawnik, psycholog konfliktu. Wykładowca Szkoły Prawa Uniwersytetu SWPS, kierownik Katedry Prawa Prywatnego na Wydziale Psychologii i Prawa w Poznaniu, współzałożyciel DOMU MEDIACYJNEGO Antoszek i Kamińska w Poznaniu.

Separacja a rozwód

Różnice od strony czysto prawnej

Przesłankami rozwodu jest zupełny i trwały rozkład pożycia, a separacji – zupełny. Rozkład ma charakter zupełny, jeżeli ustały więzi fizyczne, duchowe i gospodarcze małżonków, a czy do tego doszło – ustala sąd. Skutkami rozwodu są: ustanie małżeństwa, powstanie rozdzielności majątkowej, wyłączenie dziedziczenia ustawowego, ustanie domniemania pochodzenia dziecka od męża matki, powstanie obowiązku alimentacyjnego względem wspólnych małoletnich dzieci, a w pewnych wypadkach również obowiązku alimentacyjnego między małżonkami. Sąd rozstrzyga też o władzy rodzicielskiej małżonków oraz o kontaktach z dziećmi. Skutki separacji są takie jak w przypadku rozwodu, z następującymi wyjątkami: małżeństwo nie ustaje, a małżonek pozostający w separacji nie może zawrzeć nowego małżeństwa, małżonkowie obowiązani są do wzajemnej pomocy, jeżeli wymagają tego względy słuszności. Separacja może zostać w każdej chwili zniesiona, co oznacza ustanie wszystkich skutków separacji i powrót do wcześniejszego pożycia małżeńskiego. Rozwodu oraz jego skutków nie można „cofnąć”. Orzeczona separacja ułatwia uzyskanie rozwodu. Sąd wówczas ustala, czy rozkład pożycia, który już nastąpił i został stwierdzony w postępowaniu o separację, jest trwały. Sąd może oprzeć się na zgodnych twierdzeniach stron, dotyczących tego, że nie widzą one szans na dalsze utrzymywanie małżeństwa. Udowodnienie, że nastąpiły przesłanki rozwodu, będzie na pewno prostsze. Poza tym w postępowaniu o separację, tak jak w postępowaniu o rozwód, rozstrzyga się kwestie związane m.in. z alimentami i władzą rodzicielską, co pozwala na uregulowanie pomiędzy małżonkami kilku istotnych spraw już w orzeczeniu ustalającym separację.

Potrzebne dokumenty

Do pozwu o rozwód lub separację należy dołączyć odpis skrócony aktu małżeństwa, odpisy skrócone aktów urodzenia dzieci – jeżeli strony posiadają wspólne małoletnie dzieci, dowód uiszczenia opłaty od pozwu (obecnie: 600 zł) lub wniosek o zwolnienie z kosztów sądowych, gdy strona wnosząca pozew nie jest w stanie ich ponieść. Jeżeli jeden z małżonków wnosi o orzeczenie rozwodu z winy drugiego małżonka, to na nim spoczywa obowiązek udowodnienia, że winę za rozkład pożycia ponosi współmałżonek. Może to być wykazane na przykład zeznaniami świadków. Jeżeli natomiast żądanie pozwu obejmuje zasądzenie alimentów na rzecz wspólnych małoletnich dzieci, konieczne jest wykazanie wysokości usprawiedliwionych potrzeb dzieci, zwłaszcza gdy są one zwiększone z uwagi na różne okoliczności, np. chorobę albo dodatkowe zainteresowania i chęć ich rozwijania, i w związku z tym przewyższają wysokość usprawiedliwionych potrzeb dzieci w podobnym wieku. Może to być wykazane na przykład na podstawie rachunków potwierdzających konkretne wydatki. Trzeba jednak mieć na uwadze, że przy ustalaniu alimentów sąd, oprócz wysokości usprawiedliwionych potrzeb dzieci, bierze pod uwagę również możliwości zarobkowe drugiego z małżonków.

Pomoc prawna

Radca prawny lub adwokat może pomóc w sporządzeniu pozwu o rozwód lub separację oraz reprezentować stronę w postępowaniu przed sądem.

Edyta Stanicka, radca prawny z Kancelarii Filipek&Kamiński, specjalizuje się w prawie rodzinnym i cywilnym.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze