Natura przygotowuje do roli rodzica nie tylko kobiety. Przyszli ojcowie też dostają od niej całkiem pokaźny pakiet, który ułatwia odnalezienie się w nowej sytuacji, budowanie więzi z dzieckiem, emocjonalne zaangażowanie w opiekę. Zmiany zachodzą nawet w strukturze mózgu. O przebieg i skutki tej rewolucji pytamy psychologa Mikołaja Golińskiego.
Co się dzieje z mężczyzną, kiedy się dowie, że ma być ojcem? Powiedzmy: 30-letni Franek dowiaduje się, że będzie tatą. I…
W życiu Franka, ale także w jego wyposażeniu hormonalnym, w jego mózgu – nawet w strukturach mózgu – zajdą zmiany. Zacznijmy od zmian hormonalnych. Spójrzmy na testosteron, który wtedy wyraźnie spada. To hormon związany z agresją, konkurencją, rywalizacją, jego obniżenie sprzyja spokojnym zachowaniom, które będą nakierowane na opiekę. Badania potwierdzają, że niższy poziom testosteronu może być korzystny dla zbudowania silniejszych więzi rodzinnych i bardziej responsywnej opieki nad dzieckiem.
Responsywnej, czyli opartej na odpowiadaniu na potrzeby i emocje dziecka?
Tak, dziecko płacze, Franek idzie zobaczyć, co się dzieje. Robi to też dlatego, że w jego krwi pojawiła się prolaktyna, czyli hormon, który u kobiet wiąże się z produkcją mleka, a u mężczyzn wspiera opiekuńcze zachowania. Wyższy poziom prolaktyny daje zdolność do spędzania czasu na pielęgnacji dziecka, interakcji z nim.
To jednak nie wszystko. Mężczyzna, który zostaje ojcem, dostaje też oksytocynę – nazywaną hormonem miłości czy więzi. U ojców jego poziom jest związany z bardziej intensywnym zaangażowaniem emocjonalnym i większą wrażliwością na potrzeby dziecka. Oksytocyna może ponadto poprawić zdolność mężczyzn do rozpoznawania i reagowania na sygnały emocjonalne swojego dziecka oraz wzmocnić uważność na jego potrzeby. Wiadomo, że zmiany hormonalne będą również wpływały na układ nerwowy i procesy zachodzące w mózgu.
Jak to możliwe, że w mózgu zachodzą nawet zmiany strukturalne, kiedy mężczyzna zostaje tatą?
Zmiany strukturalne i funkcjonalne w mózgu dotyczą kory przedczołowej, czyli obszaru, który jest odpowiedzialny za planowanie, podejmowanie decyzji, regulację emocji, kontrolę impulsu. Badania mówią, że po narodzeniu dziecka u naszego Franka pojawią się zmiany służące lepszemu zarządzaniu obowiązkami rodzicielskimi, bardziej świadomemu reagowaniu na potrzeby dziecka.
Zmiany zajdą także w ciele migdałowatym, obszarze w mózgu, który m.in. odpowiada za przetwarzanie emocji i reakcje na stres. Badania wykazały, że po narodzinach dziecka aktywność tego ciała może wzrosnąć. Dzięki temu ojcowie są bardziej wyczuleni na emocje dziecka i skłonni do reakcji opiekuńczych, co przekłada się na więź emocjonalną z dzieckiem.
Czy każdy Franek dostaje taki ojcowski pakiet od natury?
Jeśli Franek jest normatywnym facetem, który doświadczył dobrych relacji z rodzicami, bliskości, zaspokoił swoje potrzeby, a także wykonał wszystkie zadania rozwojowe, to teraz może stanąć przed kolejnym i zostać ojcem. Do tych zmian powinno dojść automatycznie.
A magiczne momenty, kiedy na przykład Franek wyciąga rękę, a dziecko go łapie za palec, są konieczne, aby ten pakiet ojcowski uruchomić? Czy dotyk, opieka są wyzwalaczem miłości ojca?
Oczywiście, że tak. Nie znam badań na ten temat, ale mam doświadczenie pracy z parami, które nie mogły mieć potomstwa i adoptowały dzieci. Zaobserwowałem, że w wyniku właśnie doświadczania bliskości z dziećmi zaszły u nich zmiany w tych wszystkich obszarach – nazwijmy je daleko idącymi zmianami w biologicznych podstawach prokreacji. Umożliwiało im to późniejsze zajście w ciążę.
Zmiany po adopcji dzieci, które umożliwiają zajście w ciążę, nie dotyczą tylko kobiet?
Kobieta często może zostać wtedy biologiczną matką, a mężczyzna biologicznym ojcem. Bo tak jak mówiłem, zachodzą wtedy zmiany w wyposażeniu hormonalnym, a nawet w anatomii mózgu u obu płci. Spotkałem takie pary i właśnie to było dla mnie czymś zaskakującym, że przez wiele lat starania o dziecko nie udało się im go począć, natomiast po adopcji, po tym kontakcie, po już przyjętej roli, następowały zmiany biologiczno-psychiczne, które umożliwiły ciążę.
Wróćmy do Franka – czy z tymi wszystkimi dobrymi rodzicielskimi hormonami jest teraz jeszcze w ogóle zdolny do obrony fizycznej swoich bliskich, czy tak wrażliwy i empatyczny, że nie bardzo?
Wrażliwy i empatyczny, ale dla swojego dziecka. Badania mówią, że po narodzinach potomka mózg ojca reaguje inaczej na płacz jego dziecka niż na płacz obcego. Nadal też te jego pierwotne instynkty, że musi zadbać o swoje stado, o swoją rodzinę, że musi zapewnić im bezpieczeństwo, we Franku żyją. Ta opiekuńczość to także większa wrażliwość na zewnętrzne bodźce, zmysły wyostrzone na dostrzeganie potencjalnego zagrożenia. W Internecie są takie filmiki – gdy dziecko nagle upada, rodzic wyskakuje z drugiego pokoju i łapie je, żeby się nie potłukło. To jest możliwe, bo ma wyczulone, wyostrzone zmysły na wszelkie możliwe zagrożenia. A więc Franek jest nawet bardziej skory do obrony, bo jest bardziej czuły na wszelkie sygnały niebezpieczeństwa; i jeszcze silniej będzie się starał ochronić rodzinę.
A co się zmienia, kiedy dziecko już jest większe? Co się dzieje z ojcem?
Jeśli ten mężczyzna, wspomniany Franek, nie cierpi na różnego rodzaju zaburzenia, sam jako dziecko chodził do przedszkola, przeszedł też wszystkie etapy rozwojowe, takie jak bunt dwulatka, lęk separacyjny i tak dalej, to nadal jest zaangażowanym w wychowanie córki czy też syna tatą. Jeśli doświadczył trudności we własnym dzieciństwie, może, ale oczywiście nie musi, wycofywać się z bliskości i przez to nie tak dobrze wspierać rozwój dziecka jak wtedy, gdyby sam miał w przeszłości dobre relacje z ojcem. Nic jednak straconego, w psychologii funkcjonuje taki termin, jak modelowanie, czyli w znacznym uproszczeniu – uczenie się przez obserwację innych czy też warunkowanie.
Czy znaczenie dla zmian, jakie w nim zajdą, ma to, czy Franek został ojcem Amelki, czy Tymka? A więc czy ma córkę, czy syna?
Wszystko jedno, czy Frankowi urodzi się Amelia, czy na przykład Tymek. O ile jest on dojrzałym normatywnym mężczyzną, będzie tak samo reagował na poziomie hormonalnym czy fizjologicznym. Choć oczywiście stereotypowo w mężczyźnie może odzywać się to przekonanie, że powinien zasadzić drzewo, zbudować dom i spłodzić syna, bo syn będzie przedłużał jego trwanie i gatunek. Ale też znam wielu mężczyzn, którzy świata nie widzą poza swoimi córkami, więc sytuacja jest subiektywna. Uważam, że może być to również podyktowane środowiskiem i oczekiwaniami społecznymi w otoczeniu rodzica.
Wróćmy jeszcze do początku, kiedy – powiedzmy – Karola przychodzi do Franka i mówi: jestem w ciąży. Czy już wtedy, jeszcze przed narodzinami dziecka, zachodzą jakieś zmiany w psychice i fizjologii mężczyzny?
Oczywiście, że tak. Zanim dziecko przyjdzie na świat, uruchamiają się zmiany hormonalne, bo w umyśle Franka już wtedy może pojawić się wizja, wizualizacja, fantazja na temat bycia ojcem. Jego organizm, podobnie jak kobiety, już zaczyna przygotowania do nowej roli, co może objawiać się irracjonalnymi zachowaniami. Na przykład kiedy będzie odczuwał podwyższony poziom lęku, może się to wiązać z wycofaniem. I Franek będzie spędzał więcej godzin w pracy, unikał rozmów o dziecku...
Pierwsza reakcja może być różna, wiele zależy od tego, czy dziecko było planowane, czy jest oczekiwane, czy może ciąża okazała się zaskoczeniem. Liczy się także jakość samej relacji partnerskiej z matką dziecka. Od tego, czy i na ile są w niej zaspokojone potrzeby, takie jak zaufanie, bliskość. To, jak mężczyzna przyjmie tę wiadomość, powiązane jest również z czynnikami ekonomicznymi. Zasada jest taka, że jeżeli mamy zabezpieczone podstawowe potrzeby, to otwartość na nowe zadanie rozwojowe jest większa. Wtedy reakcja będzie pozytywna. Jeśli Franek nie ma pracy, wynajmuje mieszkanie i ma kredyt, to może być to dla niego trudne pod względem zapewnienia potrzeb bytowych i ekonomicznych. Gdy do tego jeszcze sama relacja z Karolą jest w kryzysie bądź konflikcie, wówczas również może zareagować niekoniecznie pozytywnie.
Jeśli jednak wszystko jest w normie, to i tak ta informacja, że będzie tatą, wywoła w nim koktajl emocjonalny. Może w nim być lęk, może być euforia, ale też złość, smutek i różne inne emocje. Zwłaszcza że w umyśle Franka zaczną uruchamiać się schematy poznawcze, przekonania na swój temat, na temat innych ludzi, relacji, związków i tak dalej. Pewne jest tylko to, że kiedy się dowie, że będzie ojcem, zmieni się na zawsze. Wtedy właściwie znika stary Franek i pojawa się nowy, w nowej roli, bo przyjął nowe zadania, obowiązki, odpowiedzialność i tak dalej. Wszystko, co wiąże się z tym, że będzie tatą.
Czyli Franek już nie jest tylko Frankiem, ale jest Frankiem ojcem? Czy Karola coś w związku z tym powinna wiedzieć? Zrobić?
Ważne, by Karola wiedziała, że Franek również przeżywa trudne emocje, wbrew stereotypom głoszącym, że mężczyzna nie płacze czy jest jak robot. Tak nie jest i dlatego warto, by partnerka „uważniła” jego emocje, porozmawiała z nim o tym, co on czuje, jak czuje, czy się obawia. Jeżeli przyszły tata na przykład nie chce przed partnerką okazywać pewnych emocji, zachęcam do kilku spotkań, konsultacji z psychologiem, psychoterapeutą, żeby omówić obawy, które wtedy mogą się pojawić. Zazwyczaj dotyczą one odpowiedzi na pytania: Czy będę dobrym rodzicem? Czy zbuduję zdrową relację z moim dzieckiem, czy będę wspierał jego rozwój? I jak to się robi?
Jeżeli mężczyzna ma jakieś deficyty z dzieciństwa, to będzie wpływało na jego poczucie pewności siebie w przyszłej roli. Jeżeli nie miał dobrych wzorców, modelu ojcostwa, to może być mu trudno czuć się pewnie. Wówczas może być to kolejny obszar do pracy z psychoterapeutą.
Obecność przy porodzie?
Myślę, że to indywidualna sprawa. Z jednej strony oczywiście można mówić o bliskości, ale z drugiej – o traumatycznym doświadczeniu. Dlatego trzeba to wspólnie przedyskutować.
A jeśli para dowiaduje się, że z ciążą coś jest nie tak, pojawiają się trudności perinatalne, to czy to także odbije się na Franku?
Trudno mi powiedzieć, co się dzieje w mózgu mężczyzny, który dowiaduje się, że jego nienarodzone dziecko jest nieuleczalnie chore lub nawet nie będzie żyło. Wyobrażam sobie, że to może być dla niego traumatyczne doświadczenie, które z kolei może blokować w przyszłości chęć bycia ojcem, postrzegania dzieci i ojcostwa, ale jest to zależne od indywidualnej konstrukcji psychicznej danego mężczyzny. W takiej sytuacji konieczna bywa interwencja kryzysowa dla matki dziecka, co jest oczywiste, ale także dla ojca. Praca terapeutyczna może opierać się wtedy na akceptacji, przepracowaniu żałoby lub też zdarzenia traumatycznego. Każdy z tych ważnych aspektów doświadczania bycia ojcem, o których rozmawialiśmy, począwszy od pierwszej informacji, można rozwinąć i zgłębić. Na pewno nie ma zasady, że każdy mężczyzna będzie przeżywał bycie rodzicem w ten sam sposób.
Mikołaj Goliński, psycholog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny w trakcie szkolenia, diagnosta